Baltic Cup 2012

Szczęśliwie udało mi się w pracy wyżebrać urlop na Baltic Cup, dzięki czemu w piątek wczesnym rankiem wpakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy na północ kierując się bladym światłem gwiazdy polarnej potocznie zwanej GPS (Great Polar Star). Drogę umilała nam Hanka, która wyspała się za wsze czasy już po dwóch godzinach jazdy i później Mary stawała na głowie, żeby tylko nie płakała ("Hania, ja nie mam 'dalej, dalej ręce Gadżeta!' Nie mogę tak cały czas podnosić rzeczy które wyrzucasz!")
U kresu sił psychicznych dotarliśmy do Darii, gdzie mieściła się nasza baza noclegowa. Szybki przepak i w drogę na zawody.
Ładnie położone centrum zmagań, organizacja na wysokim poziomie, a do tego trzy biegi średnie (przynajmniej w M21A ;-)) Nic tylko się cieszyć.
Podczas gdy ja zwiedzałem niepotrzebnie kolejne muldy i noski część zawodników eliminowała się na zawody rangi światowej. Seniorzy na Mistrzostwa Świata, studenci na Akademickie Mistrzostwa Świata. Młodzieżowcy na JWOC. Pomimo iż teren wydawał się prosty (ot standardowa morena), to większość zawodników błędów się nie ustrzegła. Ja byłem chyba przodownikiem, bo to co wyczyniałem w tamtych lasach pierwszego i drugiego dnia woła o pomstę do nieba.
Na szczęście czas umilaliśmy sobie dobrym jedzeniem i towarzystwem, więc nie było tak źle. No i ostatniego dnia w końcu coś zaskoczyło i pomimo jednego dużego błędu na 3,5 minuty byłem umiarkowanie zadowolony. Przeszkadzała tylko stopa, ale tego się akurat spodziewałem, więc byłem na to przygotowany.

Z naszej drużyny najlepiej spisał się Olej zajmując w łącznej klasyfikacji 3 miejsce w seniorach. Mary biegała też ładnie, ale do najlepszych jednak brakowało. Daria w tym sezonie biega jak opętana i robi błędy na mapie (na tyle duże, że fizycznie tego nie nadgoni), a nasza młodzież (Snesu, Patryk, Cziken) sama była załamana swoim występem, więc nie będę ich dobijać ;)

Zawody bardzo fajne. Żadnych wpadek nie zauważyłem. Ciekawe trasy i niezłe mapy. Sympatyczny komentarz Sławka, centrum zawodów 3x w tym samym miejscu, start zawsze blisko. Jak dla nas (pary z małym dzieckiem) - bomba! :)
No i dodatkowo organizatorzy codziennie dali nam minuty znacznie oddalone od siebie, dzięki czemu nie mieliśmy problemów z Hanką i zawsze ktoś z nią mógł siedzieć. Dziękujemy! ;)
Było przedszkole, ale Hance się jakoś nie spodobało i odmawiała siedzenia w nim.

Dziękujemy również Darii za nocleg i znoszenie wrzasków (na szczęście nieczęstych) naszego małego bobo ;-)

Comments

One response to “Baltic Cup 2012”

Gohan pisze...
4 cze 2012, 15:57:00

Fajnie, że Bałtyk się udał :)
Myślałam, że napiszesz też coś o tym sprincie po mieście, bo słyszałam, że był bardzo fajny. Ale nie wiem czy go biegałeś...

Prześlij komentarz