Klasyczne urodziny

Takoż się w tym roku złożyło, że moje urodziny wypadły podczas Mistrzostw Polski, a konkretnie dokładnie na klasyku, który co roku jest dla mnie zmora, bo bieganie takich dystansów nie jest moją mocną stroną. Mimo wszystko się na nich pojawiam i robię co mogę. Cele mam zawsze dwa. Ukończyć i wygrać z Marianem :)

Pierwszy jest prostszy od drugiego, przynajmniej zazwyczaj. W tym roku jednak Marian nie jest na jesień w formie i wygrywanie z nim przychodzi łatwiej. Na nocny poszedłem, ale bez żadnego celu (nawet nie zakładałem, że go ukończę). Miałem plan biec do pierwszego większego błędu i wtedy zejść, ale przez zamieszanie z minutami startowymi w M21 nic z tego nie wyszło. Kiedy dobiegłem rozgrzany na start okazało się, że zamiast 10 minuty mam 44. Nie miałem żadnych ciuchów ze sobą, więc ponad pół godziny stałem i marzłem. Grzać się dalej nie było sensu, bo taki dystans to ja ledwo przebiegam z marszu. Rozgrzewka pochłania cenne siły. Po 5 punktach uznałem, że nie biegnie mi się przyjemnie. Błędów wprawdzie nie robiłem, ale było mi zimno i lampa mi spadała. Dałem więc sobie spokój i wróciłem na metę.

Dzień przerwy wykorzystałem na odpoczynek. Niestety przez to, że Hanka nam się pochorowała nie mogłem z nią jechać oglądać sprint, więc cały dzień spędziłem w pokoju.

Na 30. urodziny zaserwowano mi klasyk. 16 km po dość gęstym lesie jest wyzwaniem, do którego podszedłem poważnie. Standardowo ostrożnie rozkładałem siły. Początek spokojnie (z błędem na pierwszy). Na motylkach widziałem już Mariana, a po motylkach byłem przed nim. Szedłem równo mniej więcej do trzydziechy (hehe), ale potem to już równia pochyła w dół. Coś mi mówi, że to był proroczy bieg ;) Mimo wszystko z ostatecznego rezultatu jestem zadowolony (z miejsca nie, ale z czasu tak). Mariana rozwaliłem o niecałe 20 minut! Do dwudziestego miejsca jednak brakło sporo - musiałbym mieć idealnie czysty bieg. Jest to dla mnie zakończenie sezonu ogólnopolskiego, z którego jestem całkiem zadowolony. W związku z tym planuję dalej praktykować moją metodę treningową - na luzie i bez spiny ;)

Zima idzie, czas w góry! :)

Dzięki Mary za koksy. Nie wiem czy pomogły, ale na pewno nie zaszkodziły ;)
Dzięki Cziken za pomoc z Hanką! Profesjonalna opieka organizatorów się bała, a Ty dałeś radę! :)

Comments

2 Responses to “Klasyczne urodziny”

Gwoździk pisze...
23 wrz 2012, 22:00:00

Jeszcze niespóźnione wszystkiego najlepszego:)

Prześlij komentarz