Korzystając z długiego weekendu na GEZNO wybraliśmy się już w czwartek. Do samochodu zabraliśmy Martę z Marianem i Ewę. Na miejscu czekał na nas fajny domek (nocleg załatwiony przez Mariana) z kominkiem, kuchnią i sypialniami na piętrze. Po krótkich poszukiwaniach otwartego sklepu, spędziliśmy miły wieczór grając w karty i oglądając telewizję.
Piątkowy poranek powitał nas deszczem, siedzieliśmy przed kominkiem jedząc śniadanie i zastanawiając się co będziemy robić, jeżeli nie przestanie padać. Na szczęście koło 10 z deszczu została tylko mżawka, a chwilę później już wcale nie padało. Zaczęliśmy się szykować do wycieczki po górach, poza mną i Tomkiem nie było innych chętnych (wszyscy oszczędzali siły na GEZNO), także poszliśmy we dwójkę.
Wspinaczka pod góręSzklak zaczynał się zaraz koło naszego domku, także szybko byliśmy w górach. Weszliśmy na najbliższy szczyt po drodze zaprzyjaźniając się z pieskiem. Reksio (bo na takie imię reagował ten piesek) szedł z nami aż do schroniska, potem pewnie przyłączył się do kogoś innego. W schronisku zjadłam pyszną pomidorówkę, a Tomek karmił czarnego, ślicznego kotka moją kanapką. Droga powrotna minęła szybko, a na miejscu już czekał na nas obiad ugotowanych przez pozostałych. W sumie przeszliśmy 18km. Wieczorem dołączyła do nas Daria i wszyscy myśleli już o zbliżających się zawodach, dyskutując o tym w co się ubrać, co zabrać do jedzenia i picia na trasę.
Parę minut przed startemW sobotę rano wcześnie wstaliśmy i już po 8 byliśmy na miejscu startu gdzie odebraliśmy nasze karty startowe. Marian z Martą i Ewa z Daria w kategorii MIX, a my w Rekreacyjnej. Krótko przed 9 rozdano mapy, a o 9:00 wszystkie zespoły (a było ich ponad 100, w 6 różnych kategoriach) ruszyły do lasu. Nasza trasa nie bardzo nam się spodobała, miała tylko 3 punkty i w dużej mierze prowadziła po asfalcie, dlatego wprowadziliśmy drobne korekty i odwiedziliśmy dodatkowo 5 punktów, z innych kategorii. Co chwilę spotykaliśmy inne zespoły i zastanawialiśmy się na jaki punkt mogą właśnie iść. Na trasie czekało na nas kilka niespodzianek: bardzo dużo błota, ścieżki, których nie było na mapie (długo szliśmy taką do punktu 36 zanim zorientowaliśmy się, że jesteśmy za wysoko), ale najbardziej zaskoczyła nas kładka nad strumieniem, która zauważyliśmy kiedy już mieliśmy zdejmować buty i wchodzić do wody.
Mapka dzień 1Za strumieniem czekała kolejna niespodzianka, tym razem przygotowana przez organizatorów - pyszne placki i herbata. Potem już tylko jeden punkt i meta. Chociaż tylko chodziliśmy, nogi już mocno bolały, a szczególnie stopa, w której nadal nie zagoiła się dziura po gwoździu z Szybkiego Mózgu. Przeszliśmy 19km, w 5h i 30 min i zajęliśmy ostatnie miejsce w kategorii Rekreacyjnej :) Po jakimś czasie do mety dotarły dziewczyny, a potem Marian z Martą, którzy na swojej trasie pokonali ponad 34km!! Wszyscy byliśmy tak zmęczeni, że o gotowaniu nie było mowy i pojechaliśmy po pizze. Po wymianie wrażeń, omówieniu wariantów, wszyscy szybko usnęli aby regenerować siły na kolejny dzień.
W niedzielę od rana świeciło słońce i pomimo chłodnego poranka zapowiadała się świetna pogoda. Do tego trasy miały być krótsze, także nie opuszczał nas dobry humor. Nasza trasa rzeczywiście okazała się krótsza, miała tylko 2 punkty i na obu byliśmy już poprzedniego dnia, także znowu wprowadziliśmy swoje poprawki do trasy i wybraliśmy punkty, które wydawały nam się najciekawsze orientacyjnie a dodatkowo były dość blisko. Zaczęliśmy zielonym szlakiem do granicy, a potem granicą. Po dość stromym podejściu naszym oczom ukazały się Tatry. Były dość daleko ale i tak wyglądały wspaniale. Na punkcie 54 spotkaliśmy się z Marianem i Martą i kolejne 2 punkty szukaliśmy razem. Potem oni poszli jeszcze na 31, a my do mety (po drodze oglądając jeszcze punkt 51). Dziewczyny już tam były, a Marian dotarł chwilę później. Wszyscy szczęśliwi, że udało się ukończyć zawody. Po szybkim pakowaniu rozpoczęliśmy długą drogę do domu.
Mapka dzień 2Wspólnie z Tomkiem doszliśmy do wniosku, że lubimy chodzić po górach a przy okazji szukać punktów jest jeszcze fajniej. Także bardzo nam się podobało. Tomek wreszcie przekonał się do zawodów tego typu i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ze mną pojedzie. A jak już nie będę miała tego wielkiego brzucha to powalczymy o lepsze miejsca niż ostatnie w Rekreacyjnej :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Comments
4 Responses to “Górskie Ekstrymalne Zawody na Orientacje”
A gdzie reszta zdjęć:P?
Zawody I klasa! mimo 3 dniowych mega zakwasów napewno wrócę tam za rok!
Wreszcie wpis Marysi :) I od razu błąd w tytule :D
A foty chętnie też obejrzę, więc wrzucajcie jak najszybciej :)
"Szklak" tu też błąd:D ale fajnie..:P
Dużo więcej zdjęć w sumie nie ma bo aparat odmówił współpracy i nie chciał się włączyć:(
Także możecie już robić zrzutę i kupić nam nowy :P
Prześlij komentarz