Ostatnie półtora tygodnia spędziliśmy w Portugalii (11 dni). Wyjazd zaplanowany już dawno temu doszedł do skutku mniej lub bardziej szczęśliwie. Jedynym pechowcem był Olej, którego nie wypuścili z wojska i niestety wszystko mu przepadło, a koszty biedak ponieść musi.
Jechaliśmy w 4 osoby. Ja, Mary, Agata Stankiewicz i Edyta Baluta. Wyruszyliśmy pociągiem do Wawy we trójkę. Tam spotkaliśmy się z Edzią. Autobus na lotnisko, samolotem do Porto przez Frankfurt (btw na lotnisku we Frankfurcie trwał strajk i niemal wszystkie loty były co najmniej opóźnione, wiele odwołanych). Na lotnisku wypożyczyliśmy auto i autem do miasta na szybki nocleg. Następnego dnia kilka godzin pozwiedzaliśmy Porto (bardzo ładne miasto), a następnie przejechaliśmy do Viseu, gdzie znajdowało się centrum zawodów Portugal O Meeting. Zakwaterowaliśmy się na sali, machnęliśmy ręką na model event do którego trzeba byłoby dojechać 35 km w 1 stronę.
Ja osobiście pierwszy dzień całkiem przyzwoicie, choć błędów się nie ustrzegłem. Drugi dzień bardzo słabo, trzeci trochę lepiej, czwarty bardzo dobrze.
Mary udało się skręcić kostkę ostatniego dnia. Pech :(
Zawody bardzo dobrze zorganizowane. Światowa czołówka do oglądania i kibicowania, piękna pogoda. Jedyny minus to nasz nocleg na sali, na które było ciemno i zimno (cały czas temperatura w okolicach 5 stopni, podczas gdy na zewnątrz mieliśmy 15-18.
Po treningach przejechaliśmy 150 km w kolejne miejsce (Marinha Grande), gdzie odbywały się dwudniowe zawody (pierwszy dzień liczony do WRE). Tym razem odwiedziliśmy model event. Jakoś ta mapa mi nie leżała. Gubiłem się cały czas...
Zawody znów super zrobione, największe gwiazdy europejskiej orientacji dopisały. Było kogo oglądać i kogo dopingować. Sami też biegaliśmy, ale z małym powodzeniem. Agata była 3 w ostatecznej klasyfikacji, ale nie ma co ukrywać, że W18 mocno obsadzone nie było. Ja z kolei odpuściłem ostatni dzień z powodu bólu ścięgna pod kolanem. Bolało gdy podnosiłem nogę do góry, a ponieważ byłem kierowcą, to wolałem się podleczyć by nie męczyć się w drodze powrotnej do domu.
Dużo fajnego biegania, super tereny, fajne doświadczenie, ciepło i co najważniejsze - nareszcie jakieś biegi na mapie! I to jakiej mapie! :)
W międzyczasie Hania nauczyła się sama chodzić. Bardzo za nią teskniliśmy :)
Linki do wyników:
http://www.pom.pt/en/pom_2012.74/results.112/results.a118.html
http://www.coc.pt/eventos/25fev2012/en/index.php?page=results
Link do zdjęć:
https://picasaweb.google.com/100266231970020316192/2012_02_17_Portugalia02
Jeśli chodzi o koszty wyjazdu, to po zgrubnych obliczeniach wyszło nam około 2000 PLN na osobę. Dla zainteresowanych przedstawiam orientacyjne rozbicie na poszczególne elementy wyjazdu (wszystko dla 2 osób i w PLN):
- 1474 samolot
- 592 wypożyczony samochód wraz z paliwem (ponad 900 km zrobiliśmy)
- 158 inne przejazdy (pociąg do Wawy, autobus)
- 425 koszt 4 noclegów (pierwszy w Porto i 3 pomiędzy zawodami)
- 522 wpisowe na zawody (w sumie 6 dni biegania i 8 startów); nocleg darmowy na sali
- 135 koszt map treningowych (ofoliowane mapy z trasami, wydrukowane opisy, w terenie stały punkty); 4 EUR za mapę
- 48 ubezpieczenie na czas wyjazdu
- 613 inne wydatki, głównie spożywcze
Comments
No responses to “Portugalia 2012 - POM i COC”
Prześlij komentarz