Kawał drogi do tego Zamościa. Wyjechaliśmy w piątek rano i na miejscu byliśmy tuż przed zmierzchem. Do biegu nocnego byłem nastawiony raczej pesymistycznie. Znów startowałem z lampką "made in ryniacz", a dystans też mnie nie zachęcał do wzmożonego wysiłku. Pamiętając jednak, że najlepiej biega mi się trzeciego dnia zawodów postanowiłem wystartować, poruszać się, wybadać teren, zrobić kilka podbiegów. Oczywiście zszedłem z trasy, ale z samego biegu byłem dosyć zadowolony. Fizycznie czułem się nie najgorzej i dawałem radę podbiegać pod górki. Dobry prognostyk przed sztafetami.
W męskiej elicie prym wiodła trójka naszych sztafeciarzy z WOCa. Banan, Dwojadżer i Kowal zmieścili się na podium w 31 sekundach (na dystansie niecałych 11 km) - respect. Marysia dzielnie walczyła w elicie kobiet, ale nie dała rady dobrze ostatnio biegającej Marlenie i w rezultacie uplasowała się tuż za podium. Do medalu brakło około trzech minut. Całkiem nieźle biorąc pod uwagę fakt, że nocne nie są jej mocną stroną.
Drugi dzień miał być relaksem i rozbieganiem przed sztafetami. W zawodach towarzyszących o Puchar Wójta Gminy Zamość wystartowało sporo osób, ale większość na luzie i mało kto cisnął na maksa. Ja pobiegłem dość mocno, tak na 90% i z biegu byłem zadowolony (mało błędów, poniżej minuty). Myślałem, że z bratem wygram na luzie, ale jednak nie. Włożył mi wieśniak 2 minuty. Co za koleś!
Sztafety organizatorzy umieścili w bardzo malowniczym miejscu i pomimo chłodu zawody zapowiadały się wyśmienicie. Wyraźny punkt widokowy także był super. Nie sposób było przegapić swojego zawodnika, nawet podczas rozgrzewki.
Analiza list startowych wykazała, że nasz plan wbicia się w pierwszą ósemkę jest dość ambitny, ale z pomocą przyszedł nam sędzia główny, który zaczął masowo dyskwalifikować kolejne zespoły. Okazało się, że po prostu nie byli w komplecie, a zgodnie z regulaminem wystawianie sztafet PK jest na MP niedozwolone.
Spokojnie, z minimalnymi błędami, aż do pierwszego dłuższego przebiegu, na którym się kompletnie pogubiłem. Nie mam międzyczasów, ale myślę, że były tam ze dwie minuty błędu. No cóż, trudno. Kolejny błąd zrobiłem na dziewiątkę (około minuty) i z jarów wyszedłem całkowicie padnięty. Przez następne punkty trochę odpocząłem, choć z górki starałem się iść mocno. Przed punktem widokowym dogonił mnie zawodnik ze sztafety numer 11 (6 minut, choć wtedy tego nie wiedziałem) i
W pozostałych kategoriach nieźle spisywali się chłopaki z MJ, ale słaby bieg Groszka zaprzepaścił ich szanse na złoto. Pomimo świetnej dyspozycji i sprzyjających okoliczności Olejowi jednak nie udało się zdobyć srebra i zakończyli bieg na trzecim miejscu. Po szalonym kilkusetmetrowych finiszu Olej przegrał o pół metra (dosłownie) i choć trzecie miejsce może być dość rozczarowujące, to jednak myślę, że bieg dostarczył im dużo emocji i był bardzo ciekawy. Złoto zdobyła sztafeta Orientusia, więc wszystko zostało w rodzinie :)
Na koniec zostawiłem sobie jeszcze dwie rzeczy.
Po pierwsze zachęcam do odwiedzenia ogólnopolskiego forum, gdzie pojawił się ciekawy głos dotyczący gry fair play na MPkach:
http://www.bno.org.pl/forum/show.php?f=0&topic=20091004224722
A po drugie chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy złożyli się na mojego nowego super-szybkiego i niezniszczalno-niezgubialnego chipa za prezent i gromkie "sto lat". Wielkie dzięki!!! :)
Na zawodach padło kilka ciekawych fotek. Są dostępne w wysokiej rozdzielczości na życzenie. Zapraszam do oglądania:
http://picasaweb.google.pl/pabicht/2009_10_03_MP
Comments
No responses to “Mistrzostwa Polski w biegu nocnym i sztafetowym”
Prześlij komentarz