ZOO-Safari Borysew

W niedzielę trochę dla odmiany od biegania, a bardziej żeby pobyć z rodziną zamieniłam wycieczkę biegową na wycieczkę rowerową. Tomasz nie był chętny więc wyruszyliśmy tylko w trójkę, ja i moi rodzice. Start zaplanowaliśmy na wczesny poranek ale jak zwykle się nie udało i domek w Żytowicach opuściliśmy dopiero o 9:20. Pogoda była idealna do wszelkiej aktywności, słonecznie ale bez upału. Zabraliśmy wodę, kanapki i mapę. Punkt docelowy ZOO-Safari w Borysewie nie mieściło się na mapie, więc ostatnie 10 km zrobiłam sobie "pamięciówkę". Początek trasy przez las, potem w całości mało uczęszczanymi drogami, bez spalin i śmigających samochodów, za to w przepięknej scenerii lasów, łąk i pól uprawnych. Dwie krótkie przerwy w lesie na uzupełnienie płynów i węglowodanów i po 2 godzinach 15 minutach zameldowaliśmy się u celu. 36km w 2:15 przy średnim tętnie 129… oj, chciałabym tak biegać :)
Na miejscu chwila odpoczynku i oglądanie zwierzątek. ZOO-Safari rozciąga się na dużej otwartej przestrzeni, podzielonej na mniejsze obszary siatką, niestety jedyne co tam rośnie to trawa. Zwierzęta głównie krowo i konio podobne: bawoły, bizony, osły, jenie, wielbłądy, owce. Strusie i trochę innych ptaków oraz małpki, dla których główną atrakcją były dzieci bawiące się na placu zabaw. Generalnie bardzo sympatycznie, bez brzydkich zapachów i wrażenia, że zwierzęta kiszą się w betonowych klatkach. Na miejscu zjedliśmy też obiad (żurek i pierogi z mięsem) w bardzo ciekawie zbudowanej restauracji i bardziej zachciało nam się spać niż jechać z powrotem :)

W drodze powrotnej pilotowanie przejął tata i postanowił, poprowadzić nas dla urozmaicenia inną drogą. Wariant nie wydawał się dłuższy, obawiałam się tylko tych pierwszych kilkunastu kilometrów, dla których nie mieliśmy mapy. Mieliśmy gdzieś skręcić w lewo tylko nie do końca wiedzieliśmy gdzie. Droga, którą wybraliśmy początkowo prowadziła asfaltem, później zamieniła się w piaszczystą drogę polną, kierunek się jednak zgadzał więc jechaliśmy dalej. Ścieżka doprowadziła nas do Neru i tam skręciła wzdłuż rzeki na północ, ten kierunek zupełnie nam nie odpowiadał, zdecydowaliśmy jechać wzdłuż rzeki na południe po łące. Podczas gdy tata świetnie się bawił, mama była coraz bardziej zła. Nasza prędkość spadła do wolnego truchtu, poniżej 6min/km, wiatr jakby ustał i słońce zaczęło smażyć. Momentami ja też miałam już dość, "szybciej bym biegła niż jedziemy" myślałam. Po około pół godziny dotarliśmy do piaszczystej drogi, nią szybko do asfaltu i po chwili byliśmy już "na mapie" około 20km od domu. Szybki postój w sklepie i Pepsi na poprawę humoru. Dalsza podróż przebiegła szybko, choć w nogach czułam już wyraźnie przejechane kilometry.

W sumie pokonaliśmy 74,2 km, więcej niż przejechałam w sumie przez ostatnie kilka lat. Rodzice też spisali się super i nie raz nie mogłam dogonić mamy :) Mapka z trasą TUTAJ.

Comments

No responses to “ZOO-Safari Borysew”

Prześlij komentarz